Zaleciało sekciarstwem, prawda? Trudno o inne skojarzenia, kiedy mówimy o PRZEBUDZENIU, słowie które stanowi wręcz centralny trzon sporej ilość sekt i pseudoduchowych praktyk.
Chcielibyśmy Wam dzisiaj jednak zaproponować inne rozumienie przebudzenia. Rozumienie zgodne z nauką i niezawierające żadnych ezoterycznych naleciałości. Gotowi?
W takim razie wyobrażcie sobie taflę krystalicznie czystej wody. Jest to nasz umysł. Jeśli woda jest spokojna i czysta, to świat odbija się w niej w sposób doskonały.
Jeśli woda jest mętna od naszych myśli, a do tego nieustannie wzburzają ją różnego rodzaju wichry naszych oczekiwań, uprzedzeń, czy też błędnych interpetacji, to obraz odbijany przez taflę będzie zniekształcony.
Ta prosta metafora naprawdę nieźle naprowadza nas na to, o co w ogóle chodzi w przebudzeniu.
Taki sposób postrzegania rzeczywistości sprzyja też olbrzymiemu poczuciu jedności z naturą, emanowaniu miłością oraz spokojem.
Zrobiło się milutko? Pewnie tak, ale niestety schodzimy na ziemię bo chcielibyśmy Wam coś wyznać. Nie do końca wierzymy, iż 100% przebudzenie jest w ogóle możliwe 🙂. Jesteśmy tylko i aż ludźmi, którzy ewoluowali do życia na sawannie i tego, żeby nie dogonił nas lew. Błędna interpretacja świata to po prostu coś w 100% wpisanego w naszą naturę. Dlaczego?
Bo nasz mózg NIE POWSTAŁ po to, żebyśmy zawsze znajdowali 100% prawdę, a po to, żeby przeżyć. I to niestety kosztem nadinterpretowania szelestu liści w nocy, widzenia twarzy tam, gdzie ich nie ma, albo też automatycznego postrzegania osoby o innym kolorze skóry jako niebezpieczeństwa.
Nie ulega jednak wątpliwościom, że dzięki m.in. medytacji, jesteśmy w stanie gigantycznie zmienić nasz umysł i zbliżyć się w jakimś stopniu do wcześniej przytoczonego opisu. W jakim? Kto to wie, może na 70%, może na 80%, a może na 98%. Tak czy owak, „duchowa” głębia tego doświadczenia wydaje się być nieziemska :).